Ładowanie

Marcin Rola. Dziennikarz? Nie wydaje mi się…

Marcin Rola napisał coś, co po raz kolejny dowodzi, że uzurpując sobie tytuł dziennikarza jest niczym innym jak obrzydliwym propagandystą.

Marcin Rola. Dziennikarz? Nie wydaje mi się...

Wypowiedź, którą zamieścił na portalu wRealu24 Marcin Rola – słowo redaktor nie przejdzie mi tu przez usta, jest niczym soczewka skupiająca w sobie całe spektrum problemów trapiących polskie życie publiczne. Od pierwszego zdania, które mogłoby uchodzić za wyraz nadziei, po ostatnie, nacechowane jadowitym szowinizmem, mamy do czynienia z narracją, która zamiast łączyć, dzieli; zamiast budować, burzy; zamiast informować, indoktrynuje.

Rola, zwracając się do prezydenta-elekta dr. Karola Nawrockiego, nie oferuje konstruktywnej krytyki ani merytorycznych postulatów. Jego list to festiwal oskarżeń, insynuacji i pogardy. Sformułowania o „poprzedniku, który był prezydentem wszystkich tylko nie Polski i Polaków” są niczym innym jak fałszywym oskarżeniem, mającym na celu deprecjonowanie urzędu, a co za tym idzie, podważanie zaufania do instytucji państwa. Wplatanie w to „banderowskiej Ukrainy” i „ludobójczego Izraela” nie ma nic wspólnego z dziennikarstwem. Jest to czysta i obrzydliwa propaganda, odwołująca się do najniższych instynktów, wykorzystująca historyczne traumy i stereotypy do szczucia na sąsiadów i sojuszników.

Kłamstwo jako fundament dziennikarstwa?

Twierdzenie, że palenie chanuki, kwestia Wołynia i Jedwabnego są „kamieniami milowymi” dla polskiego prezydenta, jest nie tylko zmanipulowane, ale też niezwykle niebezpieczne. I wyjątkowo paskudne nawet jak na tego dziennikarzynę. O ile Wołyń i Jedwabne to bolesne rany historyczne, które wymagają pamięci i rzetelnych badań, o tyle stawianie palenia chanuki jako testu na „niepodległość” to jawna ksenofobia i antysemityzm. Chanuka, święto wolności religijnej, symbolicznie palone również przez polskich prezydentów, ma być rzekomo oznaką utraty suwerenności? To absurd, który ma na celu podsycanie nienawiści do mniejszości religijnych i etnicznych.

Dziennikarstwo Roli od dawna operuje na tej samej zasadzie: zamiast relacjonować fakty, tworzy alternatywną rzeczywistość, w której jedynym kryterium prawdy jest uprzedzenie. Jego artykuły, takie jak te dotyczące „globalistów” czy „nowego porządku świata”, są powtórką z teorii spiskowych. Zamiast analizować złożone problemy, Rola podaje proste, ksenofobiczne wytłumaczenia, wskazując na wyimaginowanych wrogów.


Czytelnik wRealu24: Obraz zaniku humanizmu

Kto utożsamia się z taką narracją? Niestety, są to ludzie, których można określić jako intelektualnie zagubionych. Ich postawa jest często efektem głębokiej frustracji, poczucia wykluczenia i braku perspektyw. Zamiast szukać racjonalnych rozwiązań, uciekają w świat czarno-białych schematów, w których „oni” są zawsze źli, a „my” zawsze dobrzy. Taka postawa to zanik empatii i humanizmu. Widoczne jest to w braku jakiejkolwiek refleksji nad cierpieniem innych narodów, w lekceważeniu praw człowieka i w gotowości do użycia przemocy jako narzędzia do rozwiązania problemów.

Przyczyny takiego stanu rzeczy są złożone. Po stronie Roli można upatrywać ich w cynicznym wykorzystywaniu ludzkiej frustracji do budowania własnej popularności i zysku. W przypadku jego zwolenników, głównym problemem jest brak dostępu do rzetelnej wiedzy i krytycznego myślenia, a także podatność na proste, ale fałszywe, hasła.

Wartości, które propaguje Rola, nie są nowe w historii. Nawoływanie do nienawiści, sianie podziałów i wykorzystywanie uprzedzeń to taktyki, które stosowano w przeszłości, chociażby w „Völkischer Beobachter” – oficjalnym organie prasowym partii nazistowskiej. Oczywiście nie chcę porównywać obu wprost, ale to podobieństwo w mechanizmach działania jest widoczne: zastąpienie faktów ideologią, tworzenie wrogów i mobilizowanie mas przeciwko nim. To, co łączy te narracje, to przekonanie, że istnieje „prawdziwy naród”, który trzeba bronić przed „obcymi” siłami, a jedynym sposobem na to jest odrzucenie uniwersalnych wartości.

Wypowiedź Marcina Roli nie jest listem, ani sprawozdaniem. To akt polityczny, mający na celu skonsolidowanie bazy wyborców i zmuszenie prezydenta-elekta do zajęcia konkretnego, szowinistycznego stanowiska. Nie jest to dziennikarstwo, lecz agitacja w najczystszej postaci.


Wniosek?

Rola nie jest dziennikarzem w klasycznym rozumieniu tego słowa. Jest ideologiem, który posługuje się mediami, by szerzyć swoje poglądy. Jego celem nie jest informowanie, ale kształtowanie opinii w oparciu o strach, nienawiść i uprzedzenia. Prawdziwym wyzwaniem dla społeczeństwa jest nie tylko walka z takimi postawami, ale także zbudowanie edukacji i mediów, które będą odporne na tę truciznę.

I na koniec… Marcin Rola już raz prowadził progam będąc pijanym… Może więc niech lepiej odda się pijaństwu. Przybędzie wprawdzie w kraju alkoholików, ale ubędzie jeden wyjątkowo paskudny osobnik, który bezczelnie podaje się za dziennikarza, kpiąc sobie z dziennikarskiej etyki, z faktów, z uczciwości a propagujący idee, które powinny doprowadzić go nie tylko na izbę wytrzeźwień, ale wręcz do kryminału. I to jest moja prywatna opinia.

Opublikuj komentarz