Porównanie nadużyć finansowych: KPO kontra pomoc dla Ukrainy
W debacie publicznej ścierają się obecnie dwie narracje o nadużyciach finansowych. Pierwsza, nagłaśniana przez Prawo i Sprawiedliwość, dotyczy nieprawidłowości w wydatkowaniu środków z Krajowego Planu Odbudowy na cele takie jak zakup jachtów. Druga, oparta na raporcie unijnego urzędu OLAF, wskazuje na systemową defraudację ponad 91 milionów euro przez agendy rządu PiS przy zakupie generatorów dla Ukrainy. Ten artykuł analizuje obie sprawy, zestawiając ich skalę i wagę.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości nagłaśniają nieprawidłowości przy wydatkowaniu funduszy z KPO, wskazując na dotacje na zakup jachtów czy saun. Należy jednak pamiętać, że plan gospodarowania tymi środkami, wraz z jego wadliwymi kryteriami, został w całości opracowany za rządów PiS. Istotnym jest również fakt, że gdy kontrowersje wyszły na jaw, obecny rząd przyznał, że doszło do zaniedbań w nadzorze i podjął działania kontrolne, by naprawić system odziedziczony po poprzednikach.
Dla pełnego obrazu sytuacji należy jednak zestawić sprawę KPO z inną, znacznie poważniejszą aferą z czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości. Chodzi o projekt pomocy dla Ukrainy, za którego realizację odpowiedzialna była Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych (RARS). Po rosyjskiej inwazji Unia Europejska przeznaczyła środki na zakup generatorów prądu dla zaatakowanego kraju, a projekt ten, jak wykazało śledztwo, stał się przedmiotem systemowych nadużyć finansowych.
Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF) przeprowadził śledztwo w tej sprawie. Zgodnie z jego ustaleniami, z projektu o wartości 114 milionów euro zdefraudowano ponad 91 milionów euro (równowartość ok. 430 milionów złotych). W związku z tym OLAF wydał oficjalną rekomendację zwrotu tych środków do budżetu Unii Europejskiej.
Mechanizm nadużyć, według raportu OLAF, obejmował kilka kluczowych elementów. Kontrakty przyznawano w sposób niekonkurencyjny, co faworyzowało wybrane firmy. Ceny zakupu generatorów zawyżano, w niektórych przypadkach o 40% względem wartości rynkowej. Działająca pod nadzorem rządu PiS Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych (RARS) wypłacała wykonawcom wysokie zaliczki bez wystarczających gwarancji finansowych. Dodatkowo, agencja odmówiła współpracy z kontrolerami OLAF podczas prowadzonego dochodzenia.
Porównując obie sprawy, należy zwrócić uwagę na ich odmienny ciężar gatunkowy. Afera generatorowa to potwierdzona przez OLAF defraudacja blisko 80% środków przeznaczonych na pomoc humanitarną w czasie wojny. Z kolei kontrowersje wokół KPO wynikają z realizacji przez obecny rząd wadliwych kryteriów programu, które stworzył PiS. Odpowiedzialność PiS jest tu więc dwojaka: pełna za aferę generatorową i częściowa – za stworzenie wadliwego systemu – w przypadku KPO.
Głośne krytykowanie nieprawidłowości w KPO przez polityków tej partii jest więc działaniem, które ma na celu odwrócenie uwagi od znacznie poważniejszego skandalu, za który ponoszą bezpośrednią odpowiedzialność.
Pamiętać też trzeba, że ostateczne konsekwencje finansowe afery generatorowej poniosą polscy podatnicy. Kwota 91 milionów euro, którą OLAF rekomenduje do zwrotu, będzie musiała zostać oddana do budżetu UE. Są to realne środki, które mogły zostać przeznaczone na cele krajowe, takie jak ochrona zdrowia czy infrastruktura. Kluczowe pytanie, które wciąż pozostaje bez odpowiedzi, brzmi: co dokładnie stało się z tymi pieniędzmi i kto był ostatecznym beneficjentem tego procederu?
Podsumowując, kluczowe jest zrozumienie fundamentalnej różnicy między obiema sprawami. Afera generatorowa była cynicznym i świadomym procederem, którego celem było osiągnięcie zysków kosztem pomocy dla pogrążonej w wojnie Ukrainy. Z kolei nieprawidłowości w KPO wynikają z biurokratycznych zaniedbań i bezrefleksyjnego wdrożenia wadliwego programu. Różnica między celowym oszustwem a brakiem należytej staranności jest w tym przypadku kluczowa dla oceny moralnej i politycznej.
Problem jednak polega na tym, że zasłony dymne tego typu generowane przez PiS mają bardzo wysoką skuteczność. I skuteczność ta jest tym większa, im mniej ludzi czyta tego rodzaju wyjaśnienia a bardziej polega na krótkich filmikach i memach. I oczywiście trzeba wziąć pod uwagę, że elektorat PiS-u z pewnością nie dotrze do tego lub innych wyjaśniających artykułów. A nawet jak dotrze, to pewnie nie przeczyta…
Opublikuj komentarz