W polityce, podobnie jak w iluzji, kluczem do sukcesu jest odwrócenie uwagi. Dobry magik sprawia, że patrzymy na jego prawą rękę, podczas gdy lewa wykonuje całą pracę. Dobry populista rzuca publiczności jeden, lśniący i bulwersujący obrazek, aby w jego cieniu przemycić narrację, która z prawdą ma niewiele wspólnego.
Sławomir Mentzen jest bez wątpienia zręcznym iluzjonistą. Jego ostatni spektakl, czy może raczej wpis dotyczy Krajowego Planu Odbudowy. Oto obrazek, który nam rzucił: pieniądze z Unii, o które Polska tak długo zabiegała, zostały zmarnowane na jachty, grille i luksusowe ekspresy do kawy. Wszyscy będziemy to spłacać, padając na kolana przed Brukselą, tylko po to, by garstka cwaniaków mogła poszerzyć działalność o solarium. Brzmi oburzająco? Oczywiście. I dokładnie o to chodziło.
Problem w tym, że to nie jest prawda. To starannie spreparowany fragment rzeczywistości, wyrwany z kontekstu i napompowany do rozmiarów monstrualnego kłamstwa.

Anatomia manipulacji
Zacznijmy od faktów, bo to one są pierwszą ofiarą populizmu. Sławomir Mentzen, doktor ekonomii, człowiek bez wątpienia biegły w analizie danych, musiał wiedzieć, że program dla branży HoReCa, w którym rzeczywiście zdarzyły się patologiczne wnioski, to zaledwie niecałe 0,5% całego budżetu KPO. Mówimy o kwocie 1,2 mld zł w programie, którego całkowita wartość dla Polski to blisko 268 mld zł.
Co więcej, jako inteligentny obserwator życia publicznego, z pewnością zauważył, że państwo zareagowało natychmiast: wszczęto kontrole, odwołano prezes Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, a prokuratura podjęła działania. Większość skandalicznych wydatków została zablokowana na wczesnym etapie.
Lider Konfederacji postanowił jednak te fakty pominąć. Wybrał sobie jeden, chory liść, by krzyczeć, że cały las jest przegniły. Z premedytacją zignorował 99,5% budżetu, bo obraz, jaki się z niego wyłania, kompletnie burzy jego populistyczną iluzję. A jest to obraz Polski w strategicznej budowie:
- 40 mld zł na modernizację sieci energetycznych, by zapewnić nam stabilność.
- Ponad 6 mld zł pożyczki na budowę morskich farm wiatrowych, które uniezależnią nas od importowanych paliw.
- Prawie 8 mld zł na doinwestowanie onkologii i kardiologii, by ratować życie Polaków.
- Ponad 4 mld zł na cyfryzację szpitali i blisko 2 mld na nowe miejsca w żłobkach.
To nie są „jachty i grille”. To fundamenty nowoczesnego, bezpiecznego państwa. Ale o tym Sławomir Mentzen milczy. Jego celem nie jest informowanie, lecz wzbudzanie gniewu i nieufności.
Wzorzec, który niepokoi
To nie jest jednorazowy wybryk. To stały element strategii, który polega na podawaniu półprawd i otwartych fałszerstw, by uderzyć w instytucje państwa polskiego i naszą pozycję w Europie. Gdy Mentzen opowiada o rzekomej „suwerenności”, którą tracimy na rzecz Unii, zapomina dodać, że „kamienie milowe” dotyczące praworządności były prostą konsekwencją wyroków TSUE, które poprzedni rząd ignorował, narażając Polskę na straty. Gdy atakuje rząd za cokolwiek, jego argumentacja jest niemal zawsze oparta na tej samej metodzie: wyolbrzymieniu problemu, pominięciu kontekstu i przedstawieniu Polski jako państwa z dykty, nieudolnego i skolonizowanego.
I tu dochodzimy do kluczowego pytania. Komu służy taka narracja?
Na pewno służy samemu Sławomirowi Mentzenowi i jego formacji politycznej, która karmi się społecznym gniewem i poczuciem krzywdy. Ale komu jeszcze?
Gdy zestawimy te tezy – o słabym, wasalnym państwie, marnotrawiącym pieniądze i uginającym się pod dyktatem Brukseli (czytaj: Berlina) – z podręcznikiem rosyjskiej dezinformacji wymierzonej w Polskę, zbieżność staje się niepokojąco wyraźna. Celem propagandy Kremla od lat jest dokładnie to: izolacja Polski w Europie, podważenie naszego członkostwa w UE, skłócenie nas z sojusznikami i budowanie wewnętrznego chaosu opartego na nieufności do własnego państwa.
Czy to przypadek, że retoryka lidera Konfederacji tak idealnie wpisuje się w cele obcego mocarstwa, które jest w stanie wojny z całym cywilizowanym światem?
Tu należałoby zadać oczywiste pytanie. Gdzie w tym wszystkich wypowiedziach pana Mentzena jest patriotyzm?
Można być w opozycji. Można i trzeba krytykować rząd za błędy. Ale istnieje granica między merytoryczną krytyką a świadomym szerzeniem dezinformacji, która uderza w strategiczne interesy kraju. Sławomir Mentzen tę granicę przekracza regularnie.
Dlatego na koniec trzeba zadać mu dwa proste pytania.
Gdzie w tym wszystkim jest rzetelność, której oczekujemy od doktora ekonomii? Od polityka? Od lidera?
I gdzie, na litość boską, jest właśnie ów patriotyzm, o którym tak głośno pan Sławomir mówi, gdy w imię partykularnego interesu podkopuje się zaufanie do państwa i jego największego w historii programu modernizacyjnego? Bo przecież w to, że nie sprawdził danych, naprawdę trudno uwierzyć.
Na te pytania odpowiedzi raczej nie usłyszymy. W świecie iluzji nie ma na nie miejsca.
Opublikuj komentarz