Ładowanie

Sławomir Mentzen kontra rzeczywistość

Mentzen a rzeczywistość

Obejrzałem kolejny film ze Sławomirem Mentzenem w roli głównej (link do filmu pod artykułem) i po raz kolejny usłyszałem, że czegoś nie rozumie, że coś jest dla niego nielogiczne i nieopłacalne. Tym razem chodzi o pomoc Ukrainie. Ponieważ polityk wielokrotnie podkreśla, że interesuje go wyłącznie dobro Polski, postanowiłem sprawdzić, jak to jest naprawdę. Sięgnąłem do liczb i raportów, by na chłodno policzyć, czy faktycznie, jak twierdzi, dokładamy do interesu.

W swoim materiale stawia Pan, Panie Sławomirze, szereg mocnych tez. Mówi Pan o miliardach wyrzucanych w błoto i braku wdzięczności. Pozwoli Pan, że jako autor tego tekstu, wyjaśnię Panu to, czego – jak sam Pan mówi – nie rozumie.

Teza 1: „Polska płaci miliardy złotych rocznie na wspieranie demografii Ukrainy (…) na 800 plus na dzieci, które nie mieszkają w Polsce…”

Twierdzi Pan, że utrzymanie Ukraińców kosztuje nas 8-9 miliardów rocznie, a my, przy rekordowym długu, fundujemy im świadczenia socjalne. Wygląda to na czystą stratę.

A więc odpowiadam, Panie Sławomirze, posługując się danymi, a nie emocjami. Według oficjalnego raportu Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK) wpływy do budżetu państwa od imigrantów z Ukrainy w samym tylko 2024 roku wyniosły 15,21 mld zł. Koszt świadczenia „800 plus” dla ukraińskich dzieci to w tym samym czasie 2,8 mld zł.

Prosta matematyka, której podobno nie da się oszukać, pokazuje, że wpływy z ich podatków i składek są ponad 5 razy wyższe niż koszty świadczeń. Co więcej, analitycy BGK wyliczyli, że na każdą złotówkę, którą ukraińska rodzina otrzymuje z programu 800+, do polskiego systemu w formie podatków i składek oddaje około 5,4 zł. To nie jest „wspieranie demografii Ukrainy”, to jest czysty zysk dla budżetu Polski.

Teza 2: Ukraińcy korzystają z naszej służby zdrowia za darmo, uprawiając „turystykę onkologiczną”.

Mówi Pan, że nie mamy interesu w leczeniu mieszkańców Ukrainy, którzy tylko przyjeżdżają się leczyć i nie płacą składek.

Wyjaśniam więc, skoro Pan nie rozumie. Aby korzystać z publicznej opieki zdrowotnej, trzeba być ubezpieczonym w NFZ. W Polsce pracuje legalnie 69% uchodźców z Ukrainy w wieku produkcyjnym. To wskaźnik zbliżony do aktywności zawodowej Polaków. Prawie 7 na 10 osób odprowadza więc co miesiąc składki, w tym składkę zdrowotną, finansując system, z którego korzystają. Mało tego, według raportu Deloitte, aż 80% dochodów ukraińskich gospodarstw domowych pochodzi z pracy w Polsce.

Czy zdarzają się nadużycia? Zapewne tak, jak w każdej dużej grupie i w każdym systemie. Ale twierdzenie, że to norma i że setki tysięcy ludzi żyje na koszt polskiego pacjenta, jest po prostu ignorowaniem faktu, że są oni potężną grupą płatników netto do systemu opieki zdrowotnej.

Teza 3: Polska nic nie dostała w zamian, a Ukraina nie wyraża wdzięczności.

Stawia Pan tezę, że nasza pomoc jest bezwarunkowa, a w zamian spotykają nas ataki i pomówienia, np. w sprawie zboża.

Odpowiadam Panu, Panie Mentzen, bo zdaje się Pan patrzeć na relacje międzypaństwowe jak na transakcję w sklepie – towar za gotówkę. Tymczasem największe zyski osiągnęliśmy gdzie indziej. Po pierwsze, „wdzięczność” Ukraińców ma bardzo wymierny, materialny wymiar. Od początku wojny założyli oni w Polsce ponad 77 tysięcy jednoosobowych działalności gospodarczych i ponad 11 tysięcy spółek. Te firmy tworzą miejsca pracy dla Polaków, płacą tu podatki i wypełniają luki na rynku. To jest ich wkład w naszą gospodarkę.

Po drugie, i być może najważniejsze, każdy czołg wysłany na Ukrainę i każdy dolar wydany na wsparcie jej obrony to inwestycja w bezpieczeństwo Polski. Osłabiona Rosja, zatrzymana daleko od naszych granic, to strategiczna korzyść, której nie da się prosto przeliczyć na złote, ale która gwarantuje stabilność dla rozwoju naszego kraju na dekady. To jest zysk, którego zdaje się Pan nie dostrzegać.

A co dostaliśmy w zamian wprost? Wzrost. Jak wyliczył Deloitte dla UNHCR, w 2024 roku praca i konsumpcja Ukraińców wygenerowała 2,7% polskiego PKB. To jest prawie 100 miliardów złotych dodane do naszej gospodarki w ciągu jednego roku. To jest ten „sens” i ta „opłacalność”, o którą Pan pyta.

Podsumowanie

Panie Sławomirze, prowadzenie polityki opartej na danych wymaga spojrzenia na pełen bilans, a nie tylko na kolumnę z kosztami. Owszem, pomoc Ukrainie i przyjęcie uchodźców wiązało się z wydatkami i wyzwaniami. Ale liczby nie kłamią. Wpływy do budżetu wielokrotnie przewyższają koszty, setki tysięcy ludzi wypełniły lukę na rynku pracy, a ich przedsiębiorczość napędza wzrost gospodarczy, który w 2024 roku sięgnął niemal 100 mld zł.

Mam nadzieję, że teraz, po zapoznaniu się z faktami, nieco lepiej rozumie Pan, dlaczego ta pomoc, wbrew Pańskim tezom, jest dla Polski po prostu opłacalna.

Źródła danych:

  • Raport „Business unusual. Assessing the impact of Ukrainian refugee entrepreneurs in Poland”, Deloitte dla UNHCR, 2024.
  • Raport „Migracje, rynek pracy i finanse publiczne”, Bank Gospodarstwa Krajowego, 2024.
  • Polski Instytut Ekonomiczny, dane dotyczące działalności gospodarczych zakładanych przez Ukraińców.

Opublikuj komentarz