
Sześćdziesiąt Sekund Pogardy – Wgląd w Otchłań Sprawiedliwości
Oto przed oczami obywateli roztacza się majestat prawa w działaniu. WOKANDA – święty harmonogram sądu. Na nim, czarno na białym, dwie sprawy: I NSW 57/25 oraz I NSW 42/25. Obie opisane jako „protest przeciwko wyborowi Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej”. Data: 10 czerwca 2025 roku. Godzina pierwszej sprawy: 11:46. Godzina drugiej: 11:47. Jedna minuta. Całe sześćdziesiąt sekund. Sędzia sprawozdawca: SSN Tomasz Przesławski. Skład sędziowski uzupełniają SSN Tomasz Demendecki i SSN Elżbieta Karska. Tryb: „posiedzenie niejawne”.
Naprawdę nikt nie dostrzega jak obrzydliwe to jest?!?! Jak cyniczne??!?
Protesty wyborcze to nie są błahe sprawy. Dotyczą fundamentu demokracji – uczciwości i legitymacji wyborów. Traktowanie ich z taką nonszalancją jest sygnałem, że sam proces demokratyczny ma niewielkie znaczenie … Nie… Jest splunięciem w twarz tysiącom obywateli. I fakt, że istnieje specjalna, choć wysoce kontrowersyjna, izba Sądu Najwyższego powołana m.in. do ich rozpatrywania, tylko podkreśla ich wagę , czyniąc minutowy przydział czasu jeszcze bardziej szokującym. Co więcej, planowanie rozpatrzenia protestów dotyczących przyszłych wyborów prezydenckich w 2025 roku z tak minimalnym czasem, zanim jeszcze zostaną one w pełni przedstawione, wysyła mrożący krew w żyłach sygnał. Sugeruje to, że wynik jest z góry przesądzony lub że obawy obywateli wnoszących te protesty są uznawane za z natury bezpodstawne, a ich głos z góry zdewaluowany.
Izba Cieni i „Aparatczyków” – Kto Śmie Kpić z Narodu?
A gdzież ten sądowy teatr absurdu ma swoje miejsce? W osławionej Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych – tworze, którego legitymacja została podarta na strzępy przez europejskie trybunały i zakwestionowana przez szanowanych prawników w Polsce.
Ta izba, jak wskazują analizy, „spełnia wszystkie cechy zakazanego przez Konstytucję sądu wyjątkowego”, posiada „specjalne kompetencje, dotyczące spraw szczególnie wrażliwych politycznie (wybory, status sędziów)”, a „wszystkie osoby powołane do tej Izby nie mają statusu sędziów w znaczeniu konstytucyjnym”.
Ale za to dysponują dwoma minutami swojego cennego, suto opłacanego z kasy podatników czasu na rozstrzygnięcie protestów odzwierciedlających zdanie połowy polskich wyborców.
Tfu! To ma być prawo?!?!
To ma być decyzja sądu?!?!
To mają być obrady?!?!
Trybunał Sprawiedliwości UE uznał, że w tej izbie nie można utworzyć bezstronnego i niezawisłego sądu, a Europejski Trybunał Praw Człowieka w sprawie Wałęsa przeciwko Polsce stwierdził, że izba ta nie jest sądem.
Do diabła, mogliby chociaż zachować pozory przyzwoitości!!!
Ale nie. Z cyniczną pogardą ustalają na sprawy o tak ogromnej wadze… 2 minuty!!!
I co nam zrobicie? Zdają się pytać. Bo ciemny lud to kupi… Bo nikt nas nie ruszy!
Przewodniczącym tego minutowego walca jest SSN Tomasz Przesławski. Nazwisko to brzmi znajomo – pierwszy prezes osławionej, na szczęście już zlikwidowanej, Izby Dyscyplinarnej. Organu stworzonego do dyscyplinowania niepokornych sędziów, teraz sam przeniesiony do tej izby „kontroli nadzwyczajnej”.
Z jednego kontrowersyjnego stanowiska na drugie – ścieżka kariery, która krzyczy o politycznej lojalności, a nie sędziowskiej niezależności. Jak widać lizusostwo i brak kręgosłupa moralnego to nie wady, a zalety dla prezesa Kaczyńskiego.
W składzie zasiada również SSN Elżbieta Karska. Profesor, której kandydatury na sędziego Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, forsowane przez rząd PiS, były wielokrotnie odrzucane. Osoba głęboko osadzona w akademicko-sądowej sieci faworyzowanej przez poprzednią partię rządzącą, teraz ma osądzać uczciwość wyborów.
Trio uzupełnia SSN Tomasz Demendecki. Nazwisko, które pojawiło się na listach poparcia dla kandydatów do neo-KRS – organu, którego upolitycznienie skaziło nominacje sędziowskie, w tym te do owej Izby. Jego CV może chlubić się osiągnięciami akademickimi, ale podpis na tych listach mówi wiele o jego miejscu w „zreformowanym” sądownictwie. Ten sam sędzia orzekał zresztą wspólnie z sędzią Karską w sprawie związanej z KRS, co dodatkowo cementuje obraz powiązań w ramach tej kwestionowanej struktury sądowniczej.
Sąd Najwyższy… !!!
W moim kraju!!!
I jak ty być dumnym Polakiem, jak?!?!
I oczywiście, ta kpina odbywa się na „posiedzeniu niejawnym” – za zamkniętymi drzwiami. Bez wścibskich oczu, bez publicznej kontroli. Tylko sędziowie, prokurator (jeśli obecny) i protokolant. Jak donoszono, zgodnie z nowym regulaminem Sądu Najwyższego, niejawne orzekanie ma być regułą, bo, jak nieoficjalnie przyznają sędziowie SN, jest to dla nich „łatwiejsze, bo przyspiesza rozpatrywanie spraw”.
Łatwiejsze? Szybsze? Czy po prostu wygodniejsze, by pozbyć się niewygodnych prawd z dala od publicznego wzroku? Konstytucjonaliści podnoszą alarm, że takie rozwiązanie, czyniące jawność wyjątkiem, może być niezgodne z art. 45 Konstytucji gwarantującym prawo do jawnego procesu.
Ale co tam konstytucjonaliści. Prezes przecież pozwolił, więc Won! z naszego ogródka. Mamy was głęboko w …
A połowa narodu klaszcze i zaciera ręce. Połowa narodu krzyczy o rudym zdrajcy. O sprzedaży Polski. Połowa narodu… Nieświadoma, zmanipulowana… To nie moja połowa… Żadna nie jest moja, ale ta jest mi bardzo odległa.
Mechanika Kpiny – Jak Zabić Protest w 60 Sekund
Jak więc „rozpatrzyć” protest wyborczy w sześćdziesiąt sekund? Proste. Nie angażować się w jego istotę. Polować na źle postawiony przecinek, przekroczenie terminu o nanosekundę, brak podpisu na stronie trzydziestej siódmej.
Chociaż nie – też nie da rady.
Trzeba po prostu podyktować prokolantowi kilka zdań. Zanim zapisze, wydrukuje, zanim się to wszystko podpisze… Trzeba się będzie spieszyć, ale może dadzą radę.
Naprawdę godzimy się na to jako naród?
Serio?
Bo ja rozumiem różnice w poglądach politycznych. Rozumiem nawet niechęć do osób o innych poglądach. Ale zgoda na coś takiego to już inny kaliber. To zgoda na BEZPRAWIE!
Na oszukanie połowy głosujących Polaków. Na ich własnych oczach…
Nie… nie na oczach, wróć, wszak postępowanie ma być „niejawne”. Bo wygodniej i bezpieczniej.
Posiedzenie niejawne. Bez publiczności, która mogłaby być świadkiem tego rozstrzelania, tej egzekucji, tej drwiny z praworządności. Bez niewygodnych pytań od natrętnych dziennikarzy. Tylko szybka, czysta, proceduralna eliminacja. Stukot klawiszy, jeden podpis, drugi podpis… Łyk kawki… I następny protest.
Nawet jeśli nowe przepisy regulaminu SN faworyzują posiedzenia niejawne, rzekomo dla przyspieszenia, to w kontekście tak ważnych spraw jak protesty wyborcze, rodzi to poważne obawy o transparentność i rzetelność.
Obywatel pyta: „Jak mam teraz głosować po raz kolejny, jeżeli wobec protestów setek i tysięcy obywateli, sąd złożony z PiS-owskich aparatczyków przeznacza na całą sprawę minutę?”. To druzgocąco trafne pytanie. Jeśli mechanizm kwestionowania nieprawidłowości wyborczych jest fikcją, jaką wartość ma sam akt głosowania?
Jaką wartość ma akt głosowania, spytam raz jeszcze?!?! Jaką do cholery!? Niech mi ktoś odpowie!!!
Odechciało mi się pisać. Ręce mi się trzęsą… Cholera!!!!
Ostatni akapit i publikuję. Bo zaraz rzucę tą klawiaturą w monitor!!!
Czy naród zgodzi się na tę farsę?
Czy sześćdziesiąt sekund pogardy wystarczy, by pogrzebać demokratyczne aspiracje?
Odpowiedź na to pytanie zdefiniuje przyszłość tego kraju. Milczenie w obliczu takiej kpiny jest przyzwoleniem.
Czas na GNIEW i na żądanie prawdziwej sprawiedliwości, a nie jej minutowej imitacji.
Przepraszam za wszelkie błędy, nie będe tutaj wprowadzał korekty. Zbyt jestem wkur… Zdenerwowany jestem proszę szanownych czytelników.
Opublikuj komentarz